środa, 9 lipca 2014

Opowiadanie 8 "Zero kultury"

Przystosowanie do nowego miejsca jest trudne.Innym zajmuje to więcej czasu a niektórym mniej.
Patricia postanowiła wybrać tą drugą opcje.Bardzo szybko zadomowiła się w nowym internacie.Ludzie którzy tutaj mieszkali
byli bardzo mili.
Jednak nie będziemy się rozpisywać jak w internacie jest słodko i kolorowo.
Dziś już od rana trwają przygotowania.Do czego ? Pewna mieszkanka internatu zwana Patricia kończy dziś osiemnaście  lat .
Oczywiście,że jubilatka nie chciała żadnej imprezy ale jej nowe kochane znajome powiedziały "Takich urodzin nie można przegapić"
-Sranie w banie.-Pomyślała rudowłosa.Ciche westchnięcie wydobyło się z jej ust.
Siedziała sobie w wygodnym fotelu.Co jak co ale na komfortowe warunki nie mogła narzekać.Każdy miał swój własny pokój,łazienkę i najważniejsze balkon.
Otworzyła duże szklane balkonowe drzwi.Zimne powietrze od razu otarło się o jej skórę powodując natychmiastową gęsią skórkę.
-Mogłam szybciej się tu przeprowadzić.-Stwierdziła.
-Mogłaś.-Odezwał się męski głoś za pleców dziewczyny.Momentalnie podskoczyła.
-William po pierwsze puka się, po drugie nie wchodzi się bez pozwolenia a po trzecie nie straszy się kobiet.-Krzyknęła zdenerwowana.-Zero kultury.-Dodała.
-Oj nie gniewaj się, a tak po za tym wszystkiego najlepszego.-Po chwili z kieszonki wyciągną małe opakowanie w kształcie serca.Chwycił jej dłoń po czym wręczył podarunek.
-To taka pamiątka żebyś o mnie nie zapomniała.-Dziewczyna była zdziwiona czynem przyjaciela.Przyjaciela ? Coraz bardziej przywiązywała się do niego.Może to zabrzmi dziwnie ale ta znajomość zaczynała się przeobrażać w coś zupełnie innego.Wiedziała,że on czuł to samo.Jedna gdy tylko myślała,że może być z nim szczęśliwa przed oczami pojawia jej się Eddie.Mimo iż między nimi koniec cały czas gdzieś tam w sercu był mały niedogaszony płomyk.
Nie.Koniec myślenia o Eddiem.Czas samej sobie ułożyć życie.Dziś jest ten dzień kiedy zaczyna się wszystko zmieniać.Człowiek zaczyna myśleć o przyszłości.Jaki kierunek studiów wybierze i gdzie.
Koniec roku zbliżał się nie ubłagalnie.Ostatnia klasa.Brzmi poważnie prawa ? Jednak połowa uczniów nie wiedziała gdzie będzie studiować.

-Patricia.Halo wracamy na ziemię.-Chłopak co chwila machał jej ręką przed twarzą.Dopiero po chwili oprzytomniała.W ręku cały czas trzymała prezent.Po nie spełna chwili otworzyła go bardzo delikatnie.Zaniemówiła.Stała i patrzyła się w pudełko.
Jej serce   biło tysiąc razy na minute.
-Nie podoba Ci się ?-Spytał chłopak.
-Nie William to jest cudowne.-Czuła jak do oczu napływają łzy.Rzuciła się na szyję chłopakowi który objął ją w tali i mocno  przytulił.Patricia położyła głowę na tors chłopaka.Wiedział,że płacze.Na jego koszulce można było dostrzec pojedyncze plamki od łez.
-Ej nie płacz mi tu.-Odciągnął ją delikatnie od siebie.Jedną ręką chwycił podbródek dziewczyny.Kciukiem ocierał resztę łez które spływały po jej policzku.Dziewczyna chwyciła za prezent a był nim naszyjnik w kształcie serca.Był on wysadzany malutkimi kryształkami.Jednym słowem był cudny.
-Pomożesz mi ?-Spytała dziewczyna która nie mogła poradzić sobie z zapięciem.Chłopak odgarnął burze rudych włosów po czym delikatnie zapiął naszyjnik.
-Dziękuję.-Stała teraz  przed nim.Co jak co ale urody mu nie jeden pozazdrości.Czarne włosy i ciemne głębokie oczy w których można utonąć.Stali tak przez chwile.Ich twarze zaczęły się powoli zbliżać.Chciała tego i on tego chciał.
Drzwi do pokoju rudej momentalnie się otworzyły.Para momentalnie się opamiętała i odsunęła się od siebie.W progu ustała wysoka dziewczyna.Jej kolor włosów był mało spotykany szkarłatny.Po pierwszym spojrzeniu można było ją ocenić tak "straszna". Jednak ona taka nie była.Tak wzbudzała strach u chłopaków z szkoły.
No bo która dziewczyna trenuje zawodowo boks.Dziewczyny razem od razu znalazły wspólny język.Innych to dziwiło a pozostałych wręcz przeciwnie,cieszyli się,że ktoś miał odwagę z nią rozmawiać a co lepsze śmiać.
-Czy w tym domu nie ma zwyczaju pukania do pokoju przed wejściem ?-Spytała zirytowana Patricia.
-Przepraszam ale mamy mały problem.William chodź pomóż wieszać balony bo nasz kochany Dan* spad z drabiny i jest trochę potłuczony.-Powiedział trochę mało entuzjastycznie.
-Luvia nie potrzebnie robicie tą imprezę.-Stwierdziła ruda.zakładając ręce na biodra.Nie lubiła być w centrum uwagi.Zawsze datę swoich urodzin omijała szerokim łukiem ale nie tym razem.
-Oj przestań.Dobra porywam Ci chłoptasia.-Uśmiechnęła się.Po chwili była już sama w pokoju.Miała jakieś trzy godziny na pojawienie się gości z Anubisa.Postanowiła,że weźmie długą odprężającą kąpiel.



W Anubisie panował jeden wielki chaos.Każdy biegał,krzyczał i co tylko.Ally co chwila sprawdzała godzinę.Nie mogła się wręcz doczekać żeby złożyć życzenia,dać prezent i upić się razem z Patricią.Tak właśnie nie mają ograniczonego czasu.Wiktor dobrodziej.Znów spojrzała na zegarek została jej jeszcze dobra godzina.Musiała się zebrać.
Co jak co ale w dresach nie wypada iść.Szybko zajęła łazienkę która zaraz stanie się powodem kłótni u dziewczyn.Sukienkę szukała dość długo.Zawsze była wybredna co do ciuchów a w szczególności sukienek.
Była można powiedzieć skromna.Turkusowy kolor bardzo pasował do karnacji jak i koloru włosów dziewczyny.Od góry do dołu była koronka.Tak to był słaby punk Ally.Ona uwielbiała i miała słabość do koronki.Ktoś nachalnie zaczął dobijać się do drzwi.Wiedziała,że musi się ulotnić.Szybko wzięła swoje rzeczy i wyszła z łazienki.
-Jak zwykle wszystko na ostatnia chwilę- murkneła pod nosem.Wstąpiła jeszcze na chwile do pokoju.Ubrała wysokie kremowe szpilki i małą torebeczkę.


-Luvia mogła byś mi pomóc ?-Spytała Patricia.Jako jedyna nie była jeszcze ubrana.Dziewczyna przytaknęła głową.Chwyciła za sukienkę które leżała na łóżku.Była cała czarna.Była okryta koronką od ramion pod sam biust.
-Dobra trzymaj i leć się przebrać zaraz przyjdą goście.-Szybko chwyciła sukienkę i pobiegła do łazienki.Czemu nie ubrała się szybciej.Odpowiedz jest prosta przysnęła w wannie.Po niespełna pięciu minutach wszyła przebrana chwyciła tylko buty i wybiegła z pokoju.
Jak to na przyjęciach bywa jest najpierw przywitanie gości,wręczenie prezentów i słodkie życzenia jak nam  babcia zawsze mówiła w dzieciństwie.
Wszyscy goście zebrali się w salonie.Tak czas na tort.Alfie już od godziny czekał na pyszne czekoladowe ciasto.
-Pomyśl życzenie.-Patricia chwile zamyśliła.Czego by więcej chcieć.Spojrzała na chwile na Williama  i od razu zdmuchnęła świeczki.


-Nie pijemy wódki nie ...
-Alfie chyba ci się zabawy pomyliły.-Alice była już blisko płaczu ze śmichu.Tak nasza kochana gromadka była upita i to mocno.Butelki można było wszędzie.
-Serio ja myślałem,że na ślubie się bawię.-Zrobił minę zbitego psiaka.
-A no właśnie Willow kiedy robimy ślub.Wiesz chciałbym bawić małe Alfiniątka.-Powiedział dumnie.
-Tak Ci się spieszy do zostania ojcem ?
-Nawet nie wiesz jak bardzo.-Willow stała trochę skołowana .Cały czas patrzyła się na swojego chłopaka i może nawet i męża.Na razie nie wyobrażała siebie ani jego w roli rodzica byli za młodzi.
-Ej ktoś widział Patricie -Spytał William każdy pokazał drzwi wyjściowe.Uśmiechnął się w duchu.Pchnął drzwi.Jest stała tam sama.Patrzyła się na niebo.Dziś było wyjątkowo piękne jakby chyliło się dla niej.Jak to chłopakom wypada ściągnął swoją bluzę i okrył nią ramiona Patrici.
-Dziękuje-Powiedziała szeptem.Kąciki ust chłopaka momentalnie się uniosły.Objął ja rękami i delikatnie położył głowę na jej ramieniu.Nie protestowała wręcz przeciwnie położyła swoje trochę zmarznięte dłonie na jego.
-William co masz zamiar robić po skończeniu szkoły ?

-Wiesz w sumie się jeszcze nie zastanawiałem a ty ?
-Chciałabym wyjechać do Tokio ale wiesz że to teraz ostatnie chwile spędzone razem.-Stwierdziła ruda bardzo żałowała,że musi wyjechać ale wszystko już było załatwione.Dostała się na najlepszą uczelnie.Wydział medycyny dziwne nie ? Jednak to było marzenia od dzieciństwa.
-Zróbmy żeby ta chwila była jedną z najlepszych.-Dziewczyna poczuła delikatne muśniecie w usta.Z każdym pocałunkiem stawały się coraz bardziej namiętne. Odsunęli się od siebie.
-Nie wypada tego robić na dworze.-Stwierdził chłopak po czym uśmiechnął się łobuzersko.Weszli pośpiesznie do internatu.Dziewczyna wychyliła tylko głowę do salonu.
-Mam małą sprawę do załatwienia niedługo wracam.-Ruda złapała Williama za rękę i ruszyła na górę do pokoju.
Znów te przyjemne uczucie.Jej ustał były anielskie.Rękami szukał zapięcia od sukienki.Ona odpinała guziki od koszuli.
-Jakie było twoje życzenie ?-Spytał pomiędzy przerwami w pocałunkach.
-Właśnie się spełnia.


                                             Błagam o wybaczenie.
                           Wiem,że ostatnio nie pisałam nic pod ponad miesiąca ale
                     teraz będzie inaczej wczoraj wieczorem napisałam mniej więcej pomysł
              na zakończenie i  mam nadzieje,że wam się spodoba.Oczywiście dotrzymuję słowa
         i na blogu będzie jeszcze około dziesięć rozdziałów albo   więcej.
        Do napisania .

Obserwatorzy