sobota, 5 kwietnia 2014

Opowiadanie 7 "Witaj w domu Amona."

Nastał kolejny dzień.Mara od rana była kłębkiem nerwów.W tym dniu spróbuje udowodnić rodzicom,że on też coś potrafi.Od razu po przebudzeniu pobiegła w stronę łazienki.Jednym zwinnym ruchem zebrała wszystkie włosy które upięła w wysokiego kucyka.Następnie założyła czarną koronkową sukienkę.Nagle po całym domu rozbrzmiał  dzwonek do drzwi.
Jafray wyszła z łazienki i szybko pobiegła na dół.W drzwiach ustała wysoka dziewczyna o czarnych włosach i błękitnych oczach.Czerwona sukienka i czarne buty na obcasie dodawały jej uroku a jednocześnie powagi.
-Mara.
-Elizabeth.-Siostry popatrzyły się na siebie.Widać było,że nie przepadają za sobą.Do korytarza weszli również rodzice.Mara posłusznie zaprosiła ich do salonu gdzie przygotowała herbatę.
-Więc Maro byliśmy u dyrektora i twoje oceny są zdumiewające.-Powiedział ojciec w uniesioną głową.Jej rodzice byli bardzo ważnymi biznesmenami.Zawsze byli zajęci firmą.
-Dziękuję.-Odpowiedziała jednocześnie biorąc filiżankę do ręki i upijając z niej łyk herbaty.
-Zdecydowaliśmy,że będziesz chodziła do innej szkoły.-Powiedziała matka.Marze zrobiło się gorąco.Jednocześnie się cieszyła a z drugiej było jej smutno.Musiała opuścić Anubis.Tu poznała wspaniałych ludzi,przeżyła swoją miłość.
-Nie mogłabym zostać tu do końca ostatniej klasy ?-Spytała.
-Nie wszystko załatwione jutro jedziesz razem z Elizabeth.-Matka zrobiła dumną minę.Rozmawiali długo co słychać w domu i tym podobne.


William siedział na ławeczce.Zastanawiał się nad wszystkim.Ciągle Patricia nie dała mu odpowiedzi.Byli najlepszymi przyjaciółmi.Ktoś lekko dotknął go w ramie.Od razu odskoczył.
-Spokojnie nie zrobię ci krzywdy.-Zaśmiała się Williamson.
-Haha bardzo zabawne.-Odpowiedział z sarkazmem.Rudowłosa była dziś w bardzo dobrym humorze jak nigdy.Przez dłuższą chwilę gadali jak mają się teraźniejsze sprawy.
-Właśnie dalej nie dałaś mi odpowiedzi.-Stwierdził chłopak.
-Ja właśnie w tej  postanowiłam zamieszkać w Amonie .-Odetchnął z ulgą wreście będzie miał ją blisko siebie.Może łączy ich jakieś uczucie a oni po prostu o tym nie wiedzą.


Kolacja w Anubisie przebiegała w bardzo pogodnej atmosferze.Każdy delektował się naleśnikami z czekoladą które były nie do opisania.Do kuchni weszła szczęśliwa rudowłosa.
-Co taka uradowana ?-Spytał Miler.Był to rzadki widok.Zazwyczaj chodziła z spuszczoną głową i nie było widać najmniejszego uśmiechu.
-Muszę wam coś ogłosić wyprowadzam się do sąsiedniego akademika.Przepraszam.-Wszyscy byli zdziwieni widomością przyjaciółki.Dziewczyna zdążyła już odpuścić pokój i zaczęły się rozmowy "a dlaczego".
Nikt nie był z tego zadowolony.

-Czemu się wyprowadzasz?-Głos dochodził za ramienia Patrici.Nie wiedziała co zrobić rozmawiać i się rozkleić czy iść pakować się.
-Bo nie chce patrzeć jak was ranie,chce zacząć od nowa i nie chce krzywdzić Ciebie.-Powiedział spuszczając głowę w dół.Eddie podszedł do niej podniósł lekko głowę dziewczyny.Patrzyli sobie oczy w oczy.Czuli się jak dawniej zakochani w sobie.
-Pamiętaj zawsze będę Cię kochał.-Przytulił dziewczynę mocno do siebie.Wiedział,że przez jego błędy stracił ją.Nigdy prawdopodobnie się nie spotkają.Stracił dziewczynę którą kochał.
-Ja ciebie też kocham.-Łzy spłynęły po policzkach.Cierpieli obydwoje.

-Serio? Zostawiasz mnie tu samą na pastwę losu jesteś okropna.-Jęczała oburzona Ally która nie mogła się pogodzić z  wyprowadzką Patrici.Szybko znalazły wspólny język.
-Ally mówiłam Ci,że to dobra wyjście a po za tym masz Alice,Joy o i Willow.-Powiedziała rozbawiona Patricia za to blondynka strzeliła minę "Seriously"

-Serio Willow teraz to pojechałaś.-Powiedziała sarkastycznie.
-Ktoś mnie tu wołał.Ally wpadłam na wspaniały pomysł sadzę drzewa dla jednorożców pomożesz mi ? -Spytała uradowana.Grane tylko pokiwała głową,że nie ma ochoty.Willow w podskokach opuściła pokój
-Widzisz.
-Oj dasz radę a jak nie to jestem nie całe pięć minut z tond.-Ally jednym ruchem wstała z podłogi i przytuliła dziewczynę.
-Będę tęsknic jednak to nie oznacza,że się ode mnie uwolniłaś.-Obydwie wybuchły śmiechem.Wieczór minął im bardzo wesoło.


Najgorsze są zawsze pożegnania.Te okropne uczucie,że długo nie zobaczysz tej osoby lub osób.Patricia właśnie schodziła na dół,Na dworze czekała już taksówka.Na schodach zobaczyła wszystkie osoby z internatu.
Na razie próbowała podtrzymać się od łez.
-Więc będziemy mocno wszyscy za tobą tęsknic zawsze umiałaś nas pocieszyć.Nigdy Cię nie zapomnimy.-Joy jako pierwsza wytuliła Patricie.
-Wiesz,że nie musisz tego robić.-Stwierdził Fabian.
-Tak będzie lepiej i oczywiście widzimy się wakacje.-Uśmiechnęła się on od razu odwzajemnił uśmiech,
-Będę tęsknić.-Następnie poszedł do niej Alfie uśmiechnięty od ucha do ucha z ciastkiem w ręku.
-Trixie trzymaj się ale wiesz zawsze możesz wpaść do mnie na ciastko.-Wszystko jakoś szybko poszło.Jak to się mówi najlepsze na koniec.
-Wczoraj powiedziałem Ci wszytko co sądziłem.-Blondyn odwrócił się w kierunku swojego pokoju.
-Eddie.-Powiedział szeptem.Nie miała już nic do stracenia wszyła z Anubisa.Nie sądziła,że po tylu latach opuści ten dom w takich okolicznościach.

Witaj w domu Amona.



Witam wszystkich żywych na tym blogu.Jak widzicie rzadko tu bywam.Niestety możecie mnie zlinczować.Co raz więcej osób odchodzi od tej tematyki blogów.Nie dziwię się im jest to brak inspiracji ponieważ serial się skończył.Więc jak już wiecie  wszystko ma swój koniec.Nie wiem czy napiszę jeszcze jedno opowiadanie czy już epilog.Zastanowię się jeszcze.Dziękuję wam za wszystko za wsparcie i za czytanie tego "czegoś" Mam nadzieje,że coś uda mi się napisać.

*Zmieniłam już w wszystkich opowiadaniach nazwę sąsiedniego akademika czyli od teraz jest dom Amona. 

Obserwatorzy